Miękkie belki




czyli: kolorowa nowinka w naszej stajni

25.07.2022



Miękkie belki treningowe ? "Takie coś mogłabym mieć !" - napisała mi niedawno Gosia, pokazując zdjęcie i linka do strony. No więc ma.

Belki podpatrzyła i produkuje pani Ola Ciszek, która jak sama pisze o sobie, "od kilkunastu lat pracuje z końmi, jest instruktorem jazdy, trenerem, pasjonatem". Pani Ola uznaje skuteczność ćwiczeń na kawaletkach: "rozluźniają konia, poprawiają zaangażowanie w stępie i kłusie, wzmacniają mięśnie, ścięgna i stawy [choć w przypadku tych ostatnich to akurat nie najlepsze określenie... - przypisek TJ], poprawiają koncentrację itd." Ale (i tu się zgodzę w 100%) w codziennych treningach drągi i kawaletki dla płci nadobnej zwykle są "wielkie, ciężkie i po prostu okropnie niewygodne" (może i są takowymi także dla płci brzydkiej, ale przecież żaden prawdziwy facet nie przyzna się, że ciężko mu ustawiać, przenosić, poprawiać...) Radą na to są "miękkie drągi" - długie i wąskie, zrobione ze sztucznych materiałów, z jakich zwykle robi się plandeki przyczep, zawierające miękkie wypełnienie z gąbki lub pianki poliuretanowej. Przez to są miękkie, lekkie, bezpieczne (o wiele trudniej o urazy nóg w przypadku nastąpienia lub stuknięcia o nie. "Oczoje...." - eee... to znaczy, chciałem powiedzieć... O ! Krzykliwe ! Krzykliwe barwy zwracają uwagę konia, bardziej angażując go w trening (no, przynajmniej dopóki się z taką nowinką nie oswoi). Kolorystyka poniekąd wpisuje się w metodę Dual-Aktivierung (o której zresztą 5 lat temu pisałem w tym tekście, której jedną z charakterystycznych cech jest właśnie intensywność kolorów, mająca aktywować mocniej obu półkul mózgowych konia. "Już nigdy nie znudzisz się na treningu" - pisze pani Ola, a ja się chętnie z tym zgodzę (lecz przy okazji zwrócę też nieśmiało uwagę, że to nie ja mam się na treningu nie nudzić, lecz koń...) Ponoć takie belki są często stosowane u naszych zachodnich sąsiadów, ale w Polsce jeszcze jakiś czas temu było to coś ciężkiego do kupienia. Pani Ola postanowiła wypełnić niszę rynkową. A jak wypełniła, to zaczęła robić na belkach biznes - i bardzo dobrze.

Powyższy akapit szeroką garścią czerpie z materiałów reklamowych na stronie pani Oli. Oderwijmy się jednak od treści o charakterze subtelnej manipulacji marketingowej i skupmy na faktach. Zacznijmy od tego, że zamówienie i dostawa 10 sztuk odbyła się sprawnie i szybko. Cena ? Około 100 zł za 3-metrową. Jak wiadomo "towar jest wart tyle, ile kient jest skłonny za niego dać", więc i nie będę tego wątku rozwijał. Są faktycznie lekkie (belka o długości 3 m waży ok. 1,6 kg), łatwo je przenosić i układać. Można też robić z nich niskie przeszkody, choć zbudowanie czegoś powyżej pół metra raczej mija się z celem. Materiał, którym powleczona jest belka, jest dość gruby i wodoodporny, jest zatem nadzieja, że te zabawki posłużą przez kilka lat i to z grubsza zachowując swe pierwotne żywe kolory. Powłoki nie są klejone, lecz są zgrzewane, przez co połączone krawędzie są trwałe, trudne do rozerwania oraz zapewniają pełną ochronę wypełnienia przed wodą opadową; jest to jednak na chwilę obecną tylko moje domniemanie, więc z góry umówmy się na aktualizację tego tekstu za 5 lat od daty jego publikacji. Zaletą dodatkową wynikającą z miękkości jest to, że taką belkę da się po prostu złożyć ciasno na pół, czy nawet na trzy razy, dzięki czemu jest łatwa w transporcie, a po przywiezieniu na miejsce docelowe bez problemu wraca do swego pierwotnego kształtu.

Wiadomo, że praca na niskich drągach, czy niskich kawaletkach uczy konia prawidłowego ustawienia, zwiększa elastyczność, poprawia koncentrację, akcję nóg oraz uczy konia utrzymania równego rytmu, jak również oceny odległości. Belki posłużyły nam więc od rqazu jako klasyczne drągi leżące na ziemi a'la niskie kawaletki, Gosia zrobiła z nich też kilka form do ćwiczeń zaczerpniętych z TREC-a. Nasze konie zareagowały na tę kolorową nowość z dużym zainteresowaniem, aczkolwiek nadpobudliwy Rico pierwszy kontakt z belką (nadepnięcie) przypłacił o-mało-co-zawałem, gdy ta zamiast stuknąć, ugięła się. Rico, jak niektórym z podczytujących naszą stronkę wiadomo, był koniem-wypłoszem, bojącym się kiedyś dosłownie wszystkiego. Nawet do wanny z wodą bał się przed laty podejść, bo trzeba było do niej przejść pod wiatą... Dzięki dużej pracy, wykonanej przez Gosię, od dawna już jest miły, spokojny i dzięki temu bezpieczny dla człowieka, niemniej jednak reaguje obawą i oporem na wszyystko, co mu "nie pasi": na nieznane sobie przedmioty, na niezrozumiałe dla niego pomoce, na wymagania człowieka... Gosia postanowiła go więc poddać terapi metodą TRT. Są to ćwiczenia mające na celu m.in. uczenia konia, jak on sam może fizycznie się zrelaksować. Mają one charakter typowo rozluźniający: ucząc go zginania ciała, tego, gdzie powinien stawiać nogi itd. (o tym bardziej szczegółowo napiszę w kolejnym odcinku). Miękkie belki miały stanowić tejże terapii ważny element.

Pierwsze ćwiczenie Rica polegało po prostu na przejściu przez osobliwą belkę przednimi nogami, zatrzymaniu się i wycofaniu po chwili. Trzeba dodać, że konisko od dawna bez problemu chodzi na klasycznych kawaletkach i skacze niewysokie drewniane przeszkódki A jak to się teraz odbyło ? Sami popatrzcie:...















To wszystko tylko dlatego, że przeszkoda była NOWA, NIETYPOWA, KOLOROWA no i przede wszystkim INNA ! Taki sam efekt zapewne byłby, gdyby mu położyć drąga w kolorze np. wściekle majtkowego różu. Tyle tylko, że wówczas podeptałby takiego drąga i połamał go, jak również z dużym prawdopodobieństwem zafundowałby sobie jakąś niewielką kontuzję, ot, choćby naciągnięte ścięgno. Nie doszło do tego właśnie dzięki miękkości strrrasznej przeszkody. Za którymś tam razem osiągnięty został mały sukcesik: przejście i zarazem spokój Rica na satysfakcjonującym nas poziomie, więc nastąpił ciąg dalszy zabawy:...







Kolorowe belki z całą pewnością wzbudziły więcej uwagi naszych rumaków, niż doskonale im znane zwykłe drągi, skłaniając je chwilowo do większego skupienia i zaangażowania się w pracę, jednakże sądzę, że ten efekt być może dość szybko minie po oswojeniu się z tą nowinką - i oby to oswojenie i przyzwyczajenie nie przemieniło się w lekceważenie... Wynalazek moim zdaniem jednak zdecydowanie warto polecić dla tych osób, które do ćwiczeń dotychczas układały koniom na ziemi drewniane drągi - miękkie belki bez wątpienia są bezpieczniejsze. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że własnie z uwagi na tą ich miękkość nie da się zbudować z nich przeszkód wyższych typu kawaletka, czy stacjonatka. Owszem, można postawić kilka belek jedna na drugiej, jednak stabilność tej konstrukcji będzie raczej niezadowalająca. Natomiast nieco ograniczone w ten sposób zastosowanie miękkich belek nie zmienia faktu, że są one dobrą alternatywą do drągów z drewna lub PCV.

Co ja bym zrobił, gdybym był producentem tego wynalazku ? Wprowadziłbym wersję "lux" z wypełnieniem z pianki tapicerskiej - nadal miękkiej, ale jednak wyraźnie sztywniejszej od gąbki. Pozwoliłoby to na zwiększenie trwałości i na łatwiejsze budowanie bardziej zaawansowanych przeszkód przy zachowaniu bezpieczeństwa. A na stronie opisującej wynalazek podałbym szczegółowo jak najwięcej przykładów ich zastosowania i ćwiczeń z ich użyciem - zwłaszcza, że pani Ola pisze: "Ustawień kolorowych, miękkich belek są setki". No więc chętnie "bachnąłbym setkę", gdyby mi ją ktoś tak "na tacy" zapodał, najlepiej z opisem każdego ćwiczenia i uzasadnieniem zasadności jego stosowania.



Zródła:

https://prostytreningkonia.pl/