EWPa, Pasze i zdrowy rozsądek




czyli: paszach w kontekście energetycznym

03.09.2015


Jak powszechnie wiadomo w naszych warunkach podstawową paszą treściwą dla koni jest owies. Ma on bardzo wiele zalet: jest bezpieczniejszy w skarmianiu od europejskich odmian jęczmienia, jego wartość odżywcza i energetyczna jest stosunkowo duża, zawiera 2-3 razy więcej tłuszczu w porównaniu do innych zbóż (od 4 do 9%). Ziarno pozbawione łuski przewyższa wartością odżywczą wszystkie pozostałe gatunki zbóż, gdyż prócz dużej ilości tłuszczu ma także około 15% białka i 2% włókna surowego, lepiej strawnego niż w innych zbożach. Owies zawiera też węglowodany (najwięcej skrobi), polisacharydy i celulozę. Jednak z uwagi na to, że koń koniowi nierówny i zapotrzebowanie na poszczególne składniki wygląda różnie w zależności od rasy, wieku, czy sposobu użytkowania, zaczęto do owsa dodawać różne dodatki, mieszać z innymi ziarnami, wysłodkami, suszem... Efektem jest dynamiczny rynek prefabrykowanych pasz, któych reklamy często trafiają na skrzynki mailowe stajni i jeźdźców. Takie też reklamy w "trotowej" skrzynce stały się przyczynkiem do spłodzenia niniejszeog tekstu.

W jednym z maili otrzymałem ofertę kupna kilkunastu różnych pasz w dość zróżnicowanych cenach. Zaciekawiła mnie ta różnica, więc postanowiłem na chybił-trafił sprawdzić to i owo. Porównałem sobie dwie pasze o podobnych cenach: Pierwszą jest "zbilansowany granulat który w połączeniu z dobrą paszą objętościową zaspokajają codzienne zapotrzebowanie na pokarm dla koni w podstawowym treningu o umiarkowanym zapotrzebowaniu na energię. Nie zawiera owsa, nie powoduje nadpobudliwości", produkt reklamowany jako pełnoporcjowa pasza do codziennego skarmiania dla koni i kuców chodządych w rekreacji i lekkim sporcie. Zastrzeżenie w opisie wzbudziło u mnie tylko sformułowanie o "niskim poziomie białka adekwatnym do zapotrzebowań" - slogan nie mający raczej pokrycia w realiach, bo przecież inne zapotrzebowanie ma kuc w rekreacji, a inne koń w lekkim sporcie... Worek 20-kilogramowy tego produktu kosztował 55 zł. Druga pasza (60 zł za 20 kg) jest inna - jest to ponoć pokarm dla koni nadpobudliwych, mająca zdaniem producenta zapewniać ich spokój. Pasza miała zawierać dodatek magnezu, wysoką zawartość witamin oraz pierwiastków śladowych. I rzeczywiście: rzut oka na skład pokazał kilkakrotnie większą ilośc witamin, wapnia, biotyny, miedzi, cynku, żelaza itd. Natomiast obie pasze były niemal identyczne pod względem zawartości elementów podstawowych: białka, tłuszczy, skrobi i popiołu, zaś pewna różnica w ilości włókna wynikała po prostu z dodania do tej drugiej paszy kilku dodatkowych roślin, zapewniających wspomniane substancje "ekstra".



Pierwszą ciekawostką było, że obie pasze (bez względu na ich zakładaną odmienność użytkową) miały mniej białka i tłuszczów w porównaniu z owsem, za to więcej włókna. Czyżby więc miały celowo charakter dietetyczny, czy wynika to z dodawania do pasz "wypełniaczy" (na tej samej zasadzie, na której dodaje się rozmaite "robiące masę trociny" do psiej suchej karmy, złożonej prócz tego głównie z soi, olejów, rozmaitych przeciwutlewniaczy i przywabiaczy smakowo-zapachowych) ? Nie wiem... Drugą ciekawostką było, że choć jedna pasza miała dawac energię do pracy, a druga - na logikę ograniczać ją w celu zapewnienia spokoju, to jednak obie miały energię strawną na poziomie 12 MJ/kg oraz energię EWPa na poziomie 0,85 jednostek/kg. Innymi słowy: druga pasza była w zasadzie tym samym, co pierwsza z dosypką jakiegoś bardziej złożonego prepatatu witaminowego - i tyle. Reszta to tak naprawdę tylko marketing.

Zaciekawiło mnie natomiast przy tej okazji jeszcze coś innego: co to takiego jest "energia EWPa" ? Otóż nie jest to to samo, co widniejąca na niektórych opakowaniach "energia strawna". EWPA to skrót z holenderskiego "Energiewaarde Paarden", czyli w wolnym tłumaczeniu: "końska wartość energetyczna". Jest to holenderski system oceny wartości energetycznej pasz, stworzony przez Central Bureau Livestock Feeding (CVB), który zoatał opracowany na polecenie tamtejszego ministerstwa przemysłu spożywczego i zastąpił kilka wcześniejszych, współistniejących, choć nieco różniących się od siebie systemów oceny, zwanych VEP. EWPa definiuje także zalecane ilości energii, jakie muszą byc zapewnione poszczególnym zwierzętom w zależności od wieku, wagi, płci itd. Ilości energii zostały wyliczone na podstawie znanych już od lat 80-tych modeli, a następnie zweryfikowane podczas normalnych obserwacji zwierząt przy pracy i przy monitorowaniu ich parametrów życiowych. Oceniając ilość energii opracowano też kilkadziesiąt modeli użytkowania (np. dla koni pociągowych jest to suma energii "utrzymaniowej", energii w ruchu zwykłym i energii podczas pracy z ładunkiem w określonych proporcjach). Dodatkowo opracowano także np. tabele poprawek dla koni pracujących w chłodnych klimatach skandynawskich (tu ciekawostka: dla tamtejszych ciężkich stępaków nie ma potrzeby korygowania dawek energetycznych) - i to również w rozbiciu na rasę, płeć itd.


Strasznie to wszystko skomplikowane i obfite, zakres badań był nadzwyczaj szeroki, za to wnioski - niekiedy dość zaskakujące. Np. oszacowano, że w zależności od rodzaju pracy różnica w dawkach żywieniowych może sięgać od 5 do a ż 90 %. Przy okazji wykazano także, że np. karmienie 2 razy dziennie w taki sposób, że w krótkim odstępie czasu podawane jest najpierw owies, a następnie siano, powoduje gorsze strawianie owsa m.in. dlatego, że owies jest szybciej "przepychany" przez układ pokarmowy przez kolejną, obfitą dawkę innego jedzenia. Najciekawszym dla mnie jednak wnioskiem jest potwierdzenie tego, co intuicyjnie było mi wiadome "od zawsze": nie stwierdzono żadnych naprawdę istotnych różnic pomiędzy karmieniem konia paszami naturalnymi a karmieniem paszami prefabrykowanymi, o ile w obu modelach żywieniowych zapewniona jest podobna porcja energii. Ewentualne różnice osiągów koni podczas pracy mogą być istotne dla ułamka procenta jeźdźców i koni, tych z europejskiej lub światowej czołówki - tam podczas startów liczy się każda setna sekundy, czy centymetr wysokości, gdyż oznaczać to może wygranie mnóstwa pieniędzy. Natomiast nie są to różnice zauważalne dla 99% amatorów i sportowców niższej rangi. O wiele większe znaczenie dla ich wyników mają odpowiedni trening, umiejętności człowieka, wyszkolenie zwierzęcia, technika jazdy itd. itp.

Zakładając optymistycznie (dla wspomnianych na początku pasz) ich porównywalną wartość energetyczną z owsem trzeba zwrócić uwagę na aspekt cenowy. Jeśli koń - rekreant zjada dziennie ok. 3 kg owsa po 80 gr. za kilogram, to w istocie zjada 2,40 zł; niechby nawet 3 zł biorąc pod uwagę, że do "gołego" owsa warto by dosypać jakieś dodatki witaminowe. Gdy zje 3 kg jednej z tych pasz, to zje 8-9 złotych. Różnica ? 5-6 dziennie, czyli 150-180 zł miesięcznie. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że te parę złotych różnicy to też element codziennej dawki żywieniowej - tyle tylko, że dawki przeznaczonej dla producentów pasz, producentów kolorowych opakowań, speców od marketingu i wreszcie: urzędasów ze skarbówki. Quod erat demonstrandum ! ;)





Zródła:

oferta mailowa producenta pasz