Porażenie krtani alias rorer alias dychawica świszcząca




czyli: "jak nie urok, to sraczka"

09.06.2022



Przy ostatniej kontroli stanu Santiago pod kątem cofania się wrzodów zleciliśmy też zapuszczenie kamery do krtani, gdyż podczas dłuższych galopad Marysia zauważyła pojawianie się u konia "charcząco-świszczącego" dźwięku. No i zgodnie z prawami Murphy'ego okazało się, że nie tylko brak jest dalszych postępów w leczeniu wrzodów, ale też zwierzak cierpi na neuropatię nerwu krtaniowego powrotnego, czyli na porażenie krtani (4-go, najwyższego stopnia), czyli na rorer, znany także jako dychawica świszcząca... Ta niespodziewana diagnoza stała się pretekstem do popełnienia niniejszego tekstu o charakterze poznawczym. Zanim jednak przejdę "ad rem", spieszę wyjaśnić, że Santi ma się dobrze, nadal pozostaje w umiarkowanym treningu i nawet "na dniach" wystartuje w zawodach. Potencjalnym problemem natomiast mogą być w przyszłości treningi ciężkie, zwłaszcza w upalne dni, gdy duży wysiłek w przyciężkich warunkach zewnętrznych może spowodować potrzebę bardzo intensywnego wdychania powietrza. Choroba bowiem polega na tym, że nie pracuje mięsień który podczas oddychania odciąga chrząstkę nalewkowatą w krtani. Skutkiem tego nie tylko krtań nie otwiera się wystarczająco (przez co zwierzę zaciąga mniej powietrza), lecz także przy coraz silniejszych wdechach może każdorazowo dochodzić do niemal całkowitego zatkania krtani przez porażoną, a przez to luźną, swobodnie poruszającą się tkankę (fałd głosowy), "wdychaną" z oddechem. W efekcie tego w stanie ekstremalnym może wtedy dojść do sytuacji, że niedotleniony koń podczas "ostrej" jazdy po prostu zemdleje z niedotlenienia. Z tego powodu choroba uniemożliwia użytkowanie koni z dychawicą w wyścigach, czy WKKW, natomiast zwykle można bez problemu jeździć na nich sportowo skoki oraz ujeżdżenie. Spore grono wetów wręcz doradza, by dopóki nie spada wydolność, a koń nie pracuje bardzo ciężko, nie podejmować żadnych zaawansowanych prób leczenia.

Przyczyną niedowładu mięśniowego krtani jest zawsze uszkodzenie nerwu krtaniowego, który "steruje" mięśniem odciągającym chrząstkę nalewkowatą podczas wdechu. Są dwa takie nerwy po obu stronach krtani. Wprawdzie niektóre źródła podają, że przyczyny tej neuropatii nie są do końca wyjaśnione, ale wiadomo, że uszkodzenia mogą wynikać z czynników takich, jak choroby, czy wypadki losowe (uszkodzenia mechaniczne, zapalenie żył, uraz głowy, grzybica worka powietrznego itd.), jednak częściej wynikają z genów (podobno problem stwierdzano nie tylko u kilkudniowych źrebiąt, ale też i u embrionów, w dodatku częściej w niektórych, określonych liniach hodowlanych). Może też wynikać z nieprawidłowego rozwoju konia w okresie dorastania (pierwsze 2 lata życia). Tym ostatnim poniekąd tłumaczy się też fakt, że choroba najczęściej występuje u koni dużych i ciężkich, zwykle folblutów i koni półkrwi, a prawie wcale nie występuje u kucy, czy arabków. Degeneracja zachodzi zazwyczaj (90%) po lewej stronie krtani, nerw lewy jest bowiem o aż ponad 30 cm dłuższy od prawego. W obiegowej opinii o wiele częściej problem występuje u konikowej płci brzydkiej. Ogiery z rorerem "z definicji" nie dostają licencji hodowlanej, a samo schorzenie traktuje się jako tzw. wadę zwrotną.



Chorobę najczęściej daje się zauważyć u koni w wielu kilku lat - tj. w momencie, gdy przestają być lekko jeżdżonymi rekreantami, a z woli właściciela zaczynają być przygotowywane do coraz to wyższego sportu, to zaś wiąże się z bardziej zaawansowanymi, wysiłkowymi treningami. Jak podaje w swoim artykule dr n. wet. Blanka Wysocka, prócz ciężkiego, świszczącego oddechu (głównie w galopie), charakterystyczne są u koni z tym schorzeniem problemy kondycyjne wynikające z niedotlenienia oraz chrapliwe rżenie. Potwierdzeniem podejrzeń powinna zawsze być wykonana endoskopia. Obraz z kamery laryngoskopu pozwala ocenić, czy mamy do czynienia z zaburzeniem synchronizacji i symetrii "otwierania się" krtani, z niepełnym otwieraniem się (po jednej lub obu stronach) chrząstki i fałdu głosowego, czy z całkowitym brakiem ich ruchomości. Od tego zależy określenie stopnia problemu.

O ile u źrebiąt zdarza się, że choroba cofa się samoistnie, o tyle u koni dorosłych problem istnieje na stałym, określonym poziomie lub (u 15%) pogarsza się z czasem. O ile koń z nawet ciężkim porażeniem może być doskonałym wierzchowcem do rekreacji, czy wyjazdów w teren, o tyle, jak już było wspomniane, nie ma szans na karierę sportową w konikowych sportach związanych z bardzo dużym wysiłkiem. Leczenie zawsze wiąże się z konicznością przeprowadzenia zabiegu operacyjnego - stosowanie preparatów reklamowanych jako środki mające oczyszczać i udrażniać drogi oddechowe, raczej mija się z celem. Nawet jeśli faktycznie te preparaty coś czyszczą i udrażniają, to nie zlikwidują ani w żadnym zauważalnym stopniu nie zmniejszą uciążliwości związanych bezpośrednio z pobieraniem powietrza, które nie wynikają z istnienia tych zanieczyszczeń, lecz z upośledzenia krtani, możliwego do usunięcia jedynie metodami chirurgicznymi. Słowo "usunięcie" też jest tu, miejmy tego świadomość, użyte nieco "hurraoptymistycznie". Żadna z opisanych dalej metod nie daje stuprocentowego rozwiązania problemu (i nie usuwa również całkowicie charakterystycznego świstu podczas oddychania), natomiast każda skutecznie poprawia komfort życia zwierzęcia i zdolność do pracy - a o to przecież chodzi. A metody te są następujące:
- laryngoplastyka – polega na wykonaniu szwu łączącego chrząstki, przez co krtań ma wyraźnie większy prześwit, a przepływ powietrza w krtani zwiększa się;
- wentrykulotomia - usunięcie błony śluzowej kieszonki krtaniowej, po którym powstaje zrost utrzymujący fałd głosowy przy ścianie krtani; operacja ta nie poprawia istotnie przepływu powietrza, usuwa natomiast szmer;
- kordektomia - usunięcie fałdu głosowego po stronie porażonej, w wyniku czego następuje poszerzenie krtani, a szmer wdechowy zanika; technika stosowana jest zwłaszcza w przypadkach, gdy fałd głosowy zapada się podczas ruchu.

W opinii dr Pawła Golonki laryngoplastyka wykonana razem z wentrykulotomią daje najlepszą skuteczność. Zabieg opisywał kiedyś w jednym ze swoich artykułów (opublikowanym bodajże na portalu Horsesport) tak: "Dziś najczęściej stosuje się połączenie dwóch zabiegów: wycięcia błony śluzowej z kieszonki krtani oraz zastąpienia nieczynnego mięśnia pierścieniowo-nalewkowatego protezą. Jej rola polega na biernym odciąganiu wyrostka mięśniowego chrząstki, co powoduje rozszerzenie krtani. Ten etap operacji wykonuje się jako pierwszy z bocznego cięcia. Ranę zamyka się szwami. Następnie, z drugiego cięcia usuwa się błonę śluzową z kieszonki krtani. Powstająca w ten sposób blizna ma za zadanie ściągać fałd krtani na zewnątrz, co zwiększa jej przekrój. Tej rany się nie szyje. Goi się ona w ciągu 3-4 tygodni, nie pozostawiając śladów. Skuteczność operacji łączącej obie wyżej opisane metody wynosi około 70%, co oznacza, że u 7 na 10 operowanych koni uzyskuje się istotną poprawę warunków przepływu powietrza przez krtań umożliwiającą ich normalne użytkowanie. Nie zawsze jednak szmer krtaniowy zanika całkowicie."

Ciekawy jest też opis operacji ze strony Pferdeklinik Seeburg: "Po skończeniu przygotowań do operacji, za pomocą skalpela zostanie przecięta skóra i następnie z dojścia bocznego odpreparowana krtań. Następnie wszczepione zostaną laryngoplasty i za ich pomocą chrząstka nalewkowata zostanie umocowana za zewnątrz. Następnie rana pooperacyjna zostanie zamknięta za pomocą licznych szwów, w tym szwu zatapiającego. Potem zmieniamy położenie konia i przeprowadzamy laryngotomię (przecięta zostanie krtań) po to, by można było usunąć fałd głosowy. W normalnych warunkach operacja trwa około półtorej godziny. W drodze do boksu wybudzeniowego koń będzie wentylowany czystym tlenem, a w przeciągu 10 do 20 minut wybudza się z narkozy i staje na nogi, po około 30 minutach wraca do pełnej świadomości.

Po operacji przez okres pięciu dni stosowana jest antybiotykoterapia, żeby nie dopuścić do zakażenia pooperacyjnego. W normalnych warunkach koń może opuścić klinikę po 5 dniach od operacji, jednak musi pozostać w boksie przez okres 5 tygodni. W ciągu 5 dni po operacji powinna być regularnie mierzona temperatura, która powinna się mieścić w górnej granicy normy, do 38,4°C. Po okresie odpoczynku w boksie, koń może 20-30 minut dziennie być oprowadzany w stępie przez okres 3 tygodni. Potem przez okres czterech tygodni koń będzie powoli, za pomocą dostosowanego treningu wracał do formy. W sumie po zabiegu koń powinien zostać wyłączony z użytkowania przez 12 tygodni. Karmienie konia powinno być adekwatnie zredukowane. Koń powinien otrzymywać odpowiednia ilość paszy objętościowej, a podczas odpoczynku i w trakcie okresu oprowadzania, nie powinien otrzymywać paszy treściwej albo tylko małe jej ilości. Co drugi dzień, profilaktycznie, by zapobiec kolce, podajemy zwierzęciu mesz. Początkowo koń powinien otrzymywać jedynie namoczony pokarm, ponieważ musi się przyzwyczaić do tego, że jedna strona krtani jest ciągle otwarta."




Uwaga: przeciwwskazaniem do każdego z tych zabiegów może okazać się zaawansowany wiek zwierzęcia oraz problemy z sercem (np. niedomykalność zastawki aorty lub t.p.) Operacje wykonywane są "na leżąco". Możliwe są "klasyczne" powikłania pooperacyjne: stany zapalne, problemy przy wybudzaniu itp. Wiele polskich źródeł podaje też, że powrót do normalnych treningów możliwy jest już po ok. miesiącu od zabiegu, czyli dużo wcześniej, niż to jest opisane w niemieckim tekście.



Zródła:

https://www.leczeniekoni.pl/2009/01/dychawica-swiszczaca/
http://www.szpitalkoni.eu/oferta-szpitala-koni-equivet/chirurgia/operacja-rorera/
https://www.pferdeklinik-seeburg.de/index.php/pl/uslugi/operacje-1/kehlkopf-op-2