Solarium !



czyli: "ździebełko ciepełka"



Najpierw będzie kilka słów wstępnych o tym, po co się w ogóle stosuje końskie solaria, potem dwa słowa o tym, co można nabyć w kraju i za granicą, a wreszcie - o naszym własnym rozwiązaniu !

1. TEORIA:

Solarium jest wykorzystywane leczniczo do:

* przyspieszenia regeneracji mięśni i stawów, zwłaszcza partii szyi, grzbietu i zadu konia,
* rozluźnienia wszystkich ww. partii mięśni poprzez nagrzewanie,
* zmniejszenia stresu, poprawienia samopoczucia, uspokojenie i rozluźnienie koni,
* przyspieszenia gojenia się urazowych uszkodzeń tkanek miękkich,

a także do szybkiego odparowania wody ze skóry konia po jego myciu.

Ciepło powoduje rozszerzanie się naczyn krwionośnych, co prowadzi do lepszego ukrwienia, szybszej regeneracji mięśni i poprawy przemiany materii. Solaria łagodza bóle, napięcia, nadwyrężenia i naciągnięcia mięśni. Dobre ukrwienie skóry również zmniejsza prawdopodobieństwo infekcji. "(...) Wzrasta także liczba czerwonych ciałek krwi i tworzy się więcej glikogenowych hydratów węglowych, które jako paliwo gromadzą się w wątrobie i mopgą później być przez organizm spalane w celu wytworzenia energii." Poprawa krążenia pod wpływem ciepła powoduje, że szybko zostaje usunięty z mięśni kwas mlekowy, który stworzył się tam przy intensywnym wysiłku. Działają tu dokładnie takie same mechanizmy, do których nawiązuje opracowanie nt. ćwiczeń "mięśni jeździeckich" u ludzi. Wskutek szybszego krążenia krwi skóra lepiej wydala zanieczyszczenia i martwe komórki, a poszczególne narządy będąc lepiej dokrwionymi także są intensywniej dotlenione. Dzięki temu zwiększa się m.in. wydolność nerek.

(Przy okazji ważna uwaga od Byczej_Koci, wyczytana w książce Mary Bromiley pt. "Urazy u koni, ich leczenie i rehabilitacja" (Wydawnictwo SIMA WLW, Warszawa 2000): Należy zachować ostrożność, jeśli koń stał pod solarium, a podczerwone promieniowanie zastosowano przez długi czas. Po trzech kwadransach w solarium rozszerzenie naczyń włosowatych wywołane ciepłem może doprowadzić, chociaż w niewielkim stopniu, do przejściowego spadku ciśnienia tętniczego krwi. Z tego powodu zwierzęciu należy pozwolić pozostać w swoim boksie po sesji terapeutycznej przez co najmniej godzinę, zanim rozpocznie pracę.)


2. HANDEL:



Powyżej - różne typy solariów od różnych producentów:

HOLZArt GmbH, Lichtenberger Weg 10, D-15236 Sieversdorf b. Frankfurt, tel. (0049) 33608 81 78 0
GRENE, ul. Skandynawska 1, Modła Królewska Stare Miasto 62-571, tel. 063 240 91 00
A.A. Bober, ul. Baranowicka 3, Ochaby Wielkie, 43-300 Skoczów, tel. (33) 857 98 23
Kampmann Polska Sp. z o.o., ul. Grunwaldzka 229, 85-451 Bydgoszcz, tel. (52) 583-6536
KARUZELE I SOLARIA DLA KONI, tel. 888 126 490 (brak adresu)
Consult S Biuro, 44-200 Rybnik, ul. 3 Maja 20, tel. 48 32 4327201-3

Solaria dostępne w sprzedaży zazwyczaj są zbudowane w formie paneli (od 1 do 5). Każdy panel zawiera w sobie od kilku do kilkunastu lamp grzewczych, generujących światło podczerwone (niewidzialne promieniowanie elektromagnetyczne o długości fali od 770 do 15 000 nm). Każda lampa ma na ogół moc 100-250 W. Jak łatwo policzyć, zapotrzebowanie na moc może wynosić nawet do 8 kW ! Dla porównania typowy telewizor potrzebuje ok. 0,05-0,1 kW, komputer - 0,3 kW, pralka - 1,5 kW, a domowy termowentylator - 2 kW. Żywotnośc żarówek szacuje się na ok. 5.000 godzin pracy (a realnie: nie wolno ich przegrzewać, a pamiętajmy, że podczas pracy nagrzewają się błyskawicznie i do bardzo wysokich temperatur !). Lampy w panelach rozmieszczone są równomiernie tak, by ciało konia było równo naświetlone. Obudowa paneli spełnia też rolę "ekranu" odbijającego w dół promienie, a jeśli takiej obudowy nie ma, często montuje się nad żarówkami ekran-odbłyśnik z blachy. W zależności od modelu (i ceny) solaria mogą być wyposażone w dodatkowe "bajery". Najczęściej są to:

* ręczna (korbowa) lub mechaniczna wyciągarka, pozwalająca na dowolne podnoszenie lub opuszczanie urządzenia;
* wentylatory rozpraszające wilgotne (po myciu konia) powietrze, ewentualnie z dodatkowym nadmuchem ogrzanego spiralami elektrycznymi powietrza, dzięki czemu koń schnie szybciej;
* sterownik pozwalający zaprogramować oświetlanie różnych partii ciała przez różny czas i z różną intensywnością;
* dodatkowe lampy UV ("kwarcówki"), symulujące światło słoneczne.

Co do ostatniego "gadżetu": nie wiem jaki to może mieć dobry wpływ na konia "opalającego się" we własnym futrze... Wątpliwości zdaje się potwierdzać informacja znaleziona na stronie firmy Bober: "Naukowcy z Instytutu Fizyki Medycznej we Wiedniu ustalili, że przenikliwoość sierści konia na promieniowanie ultrafioletowe waha się w granicach od 0,1 do 1,8%. Stąd wniosek, że sierść nie jest przepuszczalna dla promieni ultrafioletowych i mozna powątpiewać w ich [lamp UV] oddziaływanie biologiczne. Również dezynfekcja powierzchniowa, np. przy grzybicy, nie daje pozytywnych rezultatów, ponieważ są do tego potrzebne wysokie moce promieniowania, których nie emitują promienniki solariów."

Trzeba jeszcze dodać, że lepsze modele są wykonane z odpornego na korozję aluminium, a ich zamknięta konstrukcja chroni przed zawilgoceniem i zakurzeniem, podnosząc bezpieczeństwo użytkowania urządzenia.

Montaż solarium zwykle jest prosty, poza sprawdzeniem możliwości zapewnienia odpowiedniej mocy bez ryzyka uszkodzenia sieci elektrycznej brak na ogół innych szczególnych wymagań technicznych. Montaż ten powinien odbyć się w miejscu, w którym można ograniczyć ruchy konia, a jednocześnie możliwe będzie pełne korzystanie z urządzenia. Ważna uwaga: ze względu na szybkie przegrzewanie się lapm solariów nie wolno używać do ogrzewania stajni, ani do suszenia przedmiotów (derek, potników itp.)

3. TERAZ MY !

Solarium to fajna sprawa. Konie faktycznie szybko przyzwyczajają się do tego urządzenia i odprężają się pod wpływem ciepła (nawet zasypiają podczas zabiegu !) Jeśli są spocone po jeździe - szybko pod wpływem promieni schną. No i oczywiście odpowiednia ilość ciepła podana w odpowiednie punkty ciała ma działanie lecznicze. Niestety solaria mają jedną "drobną" wadę - nawet dla najprostrszych wersji, ogrzewających jedynie koński grzbiet, cena (stan na koniec 2008 roku) zaczyna się od 6.500 złotych + VAT... Inną wadą jest duża waga (od 30 do 130 kg) no i duży pobór mocy. No, ale skoro człowiek ma rozum(ek) i 2 ręce, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić proste solarium własnoręcznie. "Potrzeba matką wynalazków" !

W założeniach nasze solarium miało ogrzewać grzbiet i górną część boków konia. W przeciwieństwie do niektórych komercyjnych rozwiązań sterowanie naświetlaniem miało odbywać się ręcznie, a nie jakimś elektronicznym gadżetem. Całość miała mieścić się w korytarzu stajennym pod sufitem i być opuszczana w dół w razie chęci skorzystania z urządzenia. W przeciwieństwie do niektórych komercyjnych rozwiązań solarium miało tylko grzać, a nie musiało emitować zbędnych (jak napisano wyżej) promieni UV. Poszukiwania rozpoczęliśmy od znalezienia promienników elektrycznych do hodowli drobiu, Niestety okazało się, że są one dość drogie (45 zł za samą oprawkę plus 15-25 zł za czerwoną żarówkę), a przecież takich lamp trzeba conajmniej kilkanaście ! Po drugie z uwagi na wydłużony w pionie kształt lampy te zajmowałyby zbyt dużo miejsca; przy tym kształcie istniałoby też ryzyko dotknięcia skóry konia przez obudowę. Zastosowaliśmy więc "ludzką" wersję - 125-watowe lampki grzewcze, które sprzedawał na Allegro użytkownik "przemospk81" po 20 zł za całość (obudowa + żarówka). Tu ważna uwaga: takie lampy, nawet najsłabsze, z uwagi na wydzielanie dużych ilości ciepła pownny być włączane na nie dłużej niż 15-20 minut, a miejsce, w którym są zamontowane, nie powinno być zrobione z materiałów palnych (drewno) lub odkształcających się pod wpływem ciepła (większość plastików, które również potrafią topić się i palić).

Lampy oczywiście trzeba było umieścić na jakimś otaczającym konia od góry, "półkolistym" (lub raczej: "ćwierćwalcowatym") stelażu. Został on pospawany z prętów zbrojeniowych fi 12 mm (cieńsze pręty są zbyt giętkie !). Podstawą są 2 łuki z prętów - z braku giętarki dwa odcinki prętów, każdy dwumetrowej długości, zostały nacięte do połowy grubości szlifierką co około 30 cm, a po nacięciu zostały ręcznie przygięte i w miejscach zgięcia podspawane. Oba łuki zostały połączone 7 równoległymi prętami długości ok. 115 cm, dospawanymi do tych łuków w miejscach ich gięcia/łamania. Do 2 z tych prętów zostały dospawane "uszka" - zawieszki ze starego płaskownika, pozostałego ze zdemolowanego przez Fuksa żłobu (zamiast tego można użyć np. grubych podkładek pod śruby lub ogniw ze starego łańcucha). Resztę tego płaskownika dospawałem do jednego z łuków (tylnego, tego od strony zadu) - posłużył do zamontowania wyłączników prądu i "rozdzielacza" kabli. Całość oczywiście została pomalowana. No i powstało takie oto coś:



W punktach przewidzianych na mocowanie lamp wspawałem grube i szerokie podkładki - w ich otwory są wsadzone i zakręcone nakrętkami lampy. Do podwieszenia stelaża użyłem posiadanej od lat, starej, 5-milimetrowej, statycznej (tzn. nie rozciągającej się) liny alpinistycznej, którą można kupić w "Alpinusie", czy "Mamucie" - ale uprzedzam, jest to dość droga impreza ! Oczywiście można użyć dowolnej innej linki, ale kupując ją trzeba zwrócić uwagę, by nie rozciągała się, w przeciwnym razie będą stale problemy z równym, poziomym podwieszeniem stelaża. Lina ta (4 odcinki) do uszek-zawieszek stelaża zamocowana jest poprzez owalne łączniki zakręcane, co pozwala unikać przecierania się lin i umożliwia szybkie zdjęcie stelaża w razie potrzeby. Lina nie jest do łączników zawiązywana węzłami, lecz jest zaciskana specjalnymi zaciskami, dzięki czemu można dokładnie regulować długość lin i precyzyjnie wypoziomować solarium bez wielokrotnego wiązania i rozwiązywania węzłów. Liny przechodzą przez swoje bloczki, wiszące pod sufitem na hakach, po czym idą parami przez grube oczka stalowe (docelowo celem zmniejszenia tarcia również zamontujemy tam bloczki). Finalnie podczepione są do wyciągarki z korbą. Wprawdzie nasze solarium nie jest tak ciężkie, jak gotowe, komercyjne rozwiązania (waży ok. 20 kg), lecz jednak "słaba płeć" mogłaby mieć pewne problemy z podciąganiem całości pod sufit po zakończeniu "seansu cieplnego" - stąd więc pomysł z wygodną w użyciu wyciągarką. Tu jeszcze jedna uwaga: Liny muszą iść obok siebie i zawsze równolegle lub prostopadle do osi solarium - tylko w ten sposób da się zachować dokładnie poziomą pozycję solarium i po opuszczeniu nad konia, i po podniesieniu do góry.



Lampy mocowane są do 7 równoległych prętów solarium poprzez zakręcenie ich trzonów ("nóżek") nakrętkami w "gniazdach" (podkładkach stalowych z otworami, dospawanych do tych prętów). Konstrukcja każdej lampy pozwala na zmianę jej kąta nachylenia. Ideałem byłoby, aby każda lapma była nie montowana na stałe, lecz "łapana" na pręcie silnymi metalowymi zaciskami tak, by można lapmy umieszczać w dowolnym punkcie stelaża, w zależności od potrzeb (cóż, może kiedyś ?...) Lampy umieszczone na każdym pręcie stanowią odrębną "sekcję", włączaną osobnym wyłącznikiem. Na specjalne życzenie Kasi jedna dodatkowa lampa została zamocowana na przodzie urządzenia - służy ona do ogrzewania końskiej szyi i jest również włączana indywidualnie.

Ogółem docelowe zapotrzebowanie mocy to ok. 2,6 kW - czyli nieco tylko więcej, niż wentylator grzewczy typu "farelka", lub pralka podczas grzania wody, a zaledwie 3/4 tego, co pobiera piekarnik elektryczny. Prąd jest dostarczany kablem (ok. 4m), wtyczka jest podłączana do gniazdka przez urządzenie czasowe, pozwalające zadać długość naświetlania (dostępne są one w wielu supermarketach na stoiskach elektrycznych).

A teraz parę fotek:


Wciągarka



Sposób mocowania



Tylny panel (włączniki)



Oto całość w pełnej krasie i gotowości bojowej !
(no, tak naprawdę to jeszcze trzeba zamontować krańcowe boczne lampy...)



No i mamy Stajenkę Pod Czerwoną Latarenką !



A efekty są widoczne doskonale.


Koszty - ceny Castoramy, grudzień 2008 r.:

pręt zbrojeniowy, 12 mb - 60 zł
elektroda rutylowa, 8 szt. - 7 zł
łącznik zakręcany, 4 szt. - 14 zł
zaciski do liny, 4 szt. - 20 zł
haki wkręcane, 4 szt. - 16 zł
bloczki do liny 5 mm, 4 szt - 22 zł
oczko stalowe, 2 szt. - 11 zł
wciągarka z blokadą - 45 zł (z Allegro, w Castoramie jest 2 razy droższa !)
lampy grzejne, 16 szt - 320 zł (z Allegro, w Castoramie - brak, są tylko żarówki !)
wyłączniki sekcji, 8 szt. - 50 zł
Wyłącznik czasowy - 25 zł
farba (emalia ftalowa) 0,1 l - 2 zł
lina ogrodnicza 20 m - 23 zł
podkładki, 21 szt - 5 zł
kable, wtyczka - "z odzysku", w wersji kupnej trzeba by ze 20 zł doliczyć.

RAZEM: 610 zł. Nie to, co "komercyjne" 6.500 netto, czyli prawie 8.000 brutto, prawda ? 13 razy taniej, a efekt - ten sam ! . Uwaga: pełna wersja (21 lamp) będzie o 130 zł droższa.


Desta się... Grzeje ?


FAQ (Frequently Asked Questions, czyli pytania osób, które widziały nasz patent):

> Ile toto potrzebuje prądu, znaczy czy aby licznik nie dostanie zawału jak się wszystkie lampy podłączy ? ;-)

Żarówki są po 100W każda, razem da to około 2 kW. Tyle to ma "farelka" lub podobny termowentylator, a taki np. piekarnik elektryczny w kuchence ma około 3 kW. W solarium konia trzyma się przez powiedzmy 15 minut, a piekarnik włączasz na godzinę, albo dwie, zaś "farelkę" na kilka godzin i snu to z oczu nikomu nie spędza !

> A te żarówki, tzw." sztuczne kwoki" ? Nie kupuj węgierskich. Wybuchają.

Te lampy są rodzimej produkcji (MEDICOM Legnica) i z definicji przeznaczone są dla ludzi, więc sądzę, że o wybuchaniu nie ma raczej mowy.

> Czy zrobienie czegoś takiego jest bardzo czasochłonne ?

Na "umiarkowanym luzie" trwa to 2 dni. 1-go dnia gięcie i spawanie stelaża, montaż konstrukcji i wyciągarki, malowanie. W nocy konstrukcja przeschnie, a 2-go dnia można montować lampy i zrobić połączenia elektryczne.

> Czy szkielet nie mógłby być aluminiowy ? Czy aluminium się nie topi pod wpływem ciepła?

Dokładniej: duraluminiowy, bo samo aluminium jest za miękkie. Aluminium ma tę zaletę, że jest lekkie, więc całość także będzie lżejsza. Ale przy zastosowaniu wyciągarki nie ma to tak naprawdę żadnego znaczenia (przy okazji: terkotanie zapadki na wyciągarce na początku troszkę konie może denerwować). Aluminium jest też wyraźnie droższe od stali, poza tym w domowych warunkach nie da się go spawać (można ewentualnie skręcać śrubkami, ale wtedy montaż zajmie trochę więcej czasu). Co do topnienia: stal też się topi pod wpływem ciepła Każdy metal się topi, ale dopiero w temeperaturach "czterocyfrowych". :)

> Są też takie rurki od CO miedziane chyba mogły by być?

Mogłyby, ale miedź też jest droższa od stali. Natomiast ma tę zaletę, że w przeciwieństwie do aluminium daje się w warunkach domowych lutować (nie spawać !).

> U mnie niedaleko jest hurtownia drutu

Najlepiej udać się do hurtowni materiałów budowlanych. Albo jeszcze lepie: na złomowisko, tam bywają stare wodociągowe rurki półcalowe z demontażu. Są mocne, a że są ocynkowane, więc mniej będą rdzewieć.

I jeszcze dwa słowa na koniec: nasze solarium jest w 100% wytworem własnej inwencji twórczej. Jego kształt, sposób zawieszenia i inne szczegóły techniczne zostały wymyślone przez nas od podstaw; nie sugerowaliśmy się żadnymi zdjęciami, ani opisami rozwiązań komercyjnych, gdyż w tamtej chwili po prostu takimi nie dysponowaliśmy, a i do Internetu nie mieliśmy wóczas czasu zaglądać. Piszę to uprzedzając wszelkie potencjalne niecne sugestie o "małpowanie", czy "zrzynanie" z cudzych pomysłów - nic takiego nie miało miejsca, a odnajdywanie w późniejszym czasie (już po zrobieniu urządzenia) pewnych podobieństw z niekórymi solariami "fabrycznymi" (ażurowa konstrukcja, ręczna wyciągarka itp.) dało nam kuuupę satysfakcji i śmiechu. Natomiast jeśłi ktoś z czytających to opracowanie ma ochotę nas "zmałpować" i sprawić sobie własnym sumptem taką samą konstrukcję - zapraszamy, chętnie wspomożemy radą i dodatkowymi opisami !



Dodane 26.10.2009: Miło mi poinformować, że nasze solarium doczekało się brata-bliźniaka ! "Brat" działa w stajni w Bodzanowie, a od naszej wersji różni się sposobem zawieszenia. A wygląda tak:



Cieszymy się bardzo, że projekt się przydał i że sprawdza się do tego stopnia, że jest wdrażany w innych stajniach !