Utrzymanie koni zimą




czyli: o specyfice chowu i użytkowania koni

01.12.2012


Zimą w Polsce pada śnieg i przykrywa całą ziemię (Że co ? Że to truizm ? No a tacy np. drogowcy tego nie wiedzą ! ) Jeszcze zanim to nastąpi, kończy się sezon pastwiskowy, który w naszych warunkach trwa nie dłużej niż do połowy listopada. Od tego momentu nie ma wyjścia - konie muszą być karmione w 100% sianem. Nawet, jeśli w listopadzie nasza łąka się zieleni, to jest to tylko zieleń pozorna. Już po pierwszych przymrozkach w trawach giną witaminy, a jej walory odżywcze są od października znikome (trawa jesienią składa się głównie z celulozy). Robi się zimno, więc w większości stajni właściciele coraz dłużej trzymają konie w stajni, zwierzęta na wybiegach przebywają tylko przez krótki czas (o ile w ogóle...). Zapobiegliwie ubierają też konie w derki, opatulając swe rumaki czasem aż do granic absurdu.



Doświadczenie tymczasem uczy, że tak naprawdę dla zwykłego, zdrowego konia zima nie jest straszna i wcale nie musi on przesiadywać dniami i nocami w stajni. Wręcz przeciwnie, potrafi doskonale się dostosować do zmian aury, o ile ma co jeść. "Gdy zima w pełni (...) to bardzo ważne by właściciele trzymali konie w cieple." - tak np. twierdzi dr Teresa Hollandsch, specjalista żywienia koni w jednym ze znalezionych w Internecie artykułów. Tego typu niezbyt szczęśliwe stwierdzenia (a tu być może fatalne potknięcie tłumacza, nie rozumiejącego kontekstu wypowiedzi) nierzadko jest usprawiedliwieniem dla wielu właścicieli, którzy dla własnej wygody przetrzymują swe konie w boksach. Tymczasem myśl pani Hollandsch jest rozwijana dalej w sposób następujący: trzymać konia w cieple to nie znaczy instalować w stajni piec, lecz zapewnić zwierzęciu środki, które pomogą mu w samodzielnym wytworzeniu sobie i utrzymaniu tego ciepła. Koń bowie, to nie świnia - ma futro, a jego niezwykły metabolizm pozwala mu na wytworzenie sobie ciepła w ilości pozwalającej na przetrwanie w dobrej kondycji nawet iście syberyjskich mrozów. Warunkiem jest tu jednak Odpowiednie ilościowo i jakościowo żywienie, które przekłada się na utrzymanie prawidłowej temperatury ciała. Gdy jest zimno, konie potrzebują więcej jedzenia, by wytworzyć sobie więcej ciepła i by zapobiec przed utratą tkanki tłuszczowej. Koń, który ma przez zimę zbyt mało pożywnego jedzenie, zacznie wykorzystywać nagromadzone w niej zapasy, a wówczas dość szybko straci na wadze, w efekcie będzie bardziej podatny na wychłodzenie i osłabienie organizmu, a tym samym na choroby.

Ciepło jest produkowane w procesie trawienie paszy i warto wiedzieć, że zupełnie wystarczające dla konia jest, by w tym celu otrzymywał dodatkowe siano, o ile będzie ono wysokiej jakości. Nie trzeba konia "futrować" podwójnymi porcjami owsa, czy kupować specjalnych, wysokoenergetycznych pasz, gdyż największa ilość ciepła jest uwalniana w organizmie właśnie wtedy, gdy drobnoustroje w jelitach trawią pasze zawierające duże ilości włókna - czyli siana właśnie. Dodatkowe, "nadprogramowe" porcje pasz treściwych można stosować tylko wtedy, gdy koń pozostaje zimą w intensywnym treningu lub gdy warunki pogodowe są naprawdę ekstremalne. Alternatywą dla pokarmów treściwych mogą być pasze prefabrykowane o wysokiej zawartości włókna, które w procesie przygotowania takiej paszy poddawane są zabiegom ułatwiającym ich podatność na fermentację w żołądku. A bez względu na to, co jest podawane, należy dbać o regularność posiłków.

Jak podaje dr Hollandsch: aby koń z zimową sierścią przetrwał temperaturę około -10 st.C, przy suchej, spokojnej pogodzie potrzebuje spożyć 23% więcej kalorii w porównaniu z latem. Przy -16 st.C potrzebuje 35% kalorii więcej. O tyle zatem należy mniej więcej zwiększyć dawkę siana podawanego na wybiegu. Przykładowo: nasze konie dostają na wybiegu pół kostki (ok. 7 kg) siana na "statystyczny łeb", co jednak bywa w ich przypadku pewnym niewielkim nadmiarem. Podczas ostrej zimy powinny więc otrzymywać ok. 10 kg na łeb. Wychłodzenie organizmu powoduje również wiatr. Jeśli wieje z umiarkowaną prędkością 20 do 30 km/h przy temperaturze około 0 st.C, koniom należy podać dodatkowo 2-4 kg siana (w zależności od tego, czy ich sierść jest sucha, czy mokra). Na otwartym powietrzu, bez wiaty, przy wietrze i padającym deszczu lub mokrym śniegu koń musi więc więc zjeść dodatkowo ok. 5-6 kg siana. To sporo - koń może taką ilość jesć partiami, co jednak nie jest problemem. Niestety niektóre zachodnie autorytety zaangażowane w promowanie pasz (czytaj: opłacone za tekst promujący pasze formy X) podają "nieco" zmanipulowane informacje twierdząc, że "Dodatkowa porcja 5-7 kg może nie być przyswajalna dla wielu koni. (...) Tak więc w tej sytuacji samo siano będzie niewystarczające dla zapewnienia niezbędnej energii aby utrzymać masę ciała konia i wiaderko dodatkowej spejalistycznej paszy jest w zupełności uzasadnione." Cóż, ja osobiście nie znam konia, który stojąc sobie cały dzien na wybiegu nie "przyswoiłby" - z miłą chęcią i wielką łatwością - dodatkowej porcyjki siana... Znam natomiast stada koni zimno- i gorącokrwistych, trzymane w chowie bezstajennym i karmione wyłącznie sianem.



Warto pamiętać, że nawet najlepsze siano nie zawiera jakiejś wybitnie dużej dawki witamin. Zimą trzeba więc szczególnie zadbać o wspomaganie witaminowe - preparatami, albo paszami objętościowymi soczystymi (marchew, buraki pastewne, jabłka), które oczywiście powinny być oczyszczone i nie powinny być spleśniałe. Tu uwaga: zima to u ciężarnych klaczy okres tuż przed wyźrebieniem, trzeba pamiętać, że takim klaczom nie powinno się podawać marchwi z uwagi na ryzyko zatrzymania smółki u źrebięcia oraz pasz wysokobiałkowych (np. otrębów) z uwagi na ich funkcję stymulującą przedwczesne wytwarzanie siary.

Konie bardzo lubią mesz, też jest sposobem na "przemycenie" do organizmu zwierzęcia wody, która w zimie ma zazwyczaj temperaturę bliską zeru i przez to pobierana jest dość niechętnie. Mesz to mieszanka siemienia lnianego (gotowanego z mieszaniem przez 20 minut, lub łatwiej: po prostu zmielonego, bez gotowania), otrąb pszennych i owsa, zalana obficie wrzątkiem i pozostawiona pod przykryciem na ok. 2 godziny do zaparzenia. Można go wzbogacić ziołami (mięta, rumianek), czy melasą. Meszu jednak nie powinno się stosować częściej niż 2 razy w tygodniu z uwagi na prawdopodobiństwo biegunek, co jest wynikiem nagłej zmiany w diecie. Mesz przez dziesięciolecia był uważany za swoisty "regulator trawienia", jednak ostatnie badania pokazują, że otręby mogą mieć negatywny wpływ na populację mikroflory jelitowej. Ilość włókna w meszu (otrębach) nie różni się istotnie od ilości zawartej w zbożach, więc mesz nie zwiększy intensywności fementacji w jelicie grubym. Mesz ma też pewne inne minusy: otręby zawierają bardzo dużo fosforu i redukują zdolność wchłaniania wapnia. Wygląda więc na to, że liczą się tylko jego walory smakowe i wspomniana okazja do zimowego "nawodnienia" koni.

Jednak parafrazując znane przysłowie: nie samą paszą koń żyje. Prócz żywienia trzeba zadbać o to, by w stajni nie hulały przeciągi. Wszystkie podręczniki zalecają zimą utrzymanie temperatury w stajni nie niższej niż +5 stopni i na ogół sama obecność zwierząt w zamkniętym pomieszczeniu w zupełności wystarcza, by sobie taką temperaturę "wychuchały". Praktyka jednakże pokazuje, że bez problemu (i bez derkowania) konie zniosą w stajni znacznie niższe temperatury z tym wszakże zastrzeżeniem, że w stajni nie będzie przeciągów. Warto sprawdzić, czy drzwi i okna są szczelne i czy nie ma miejsc, przez które będzie silnie wdmuchiwane mroźne powietrze. Z drugiej strony nie można jednak robić ze stajni w pełni szczelnego "termosu" - w stajni ciasnej i źle wietrzonej bardzo często skrapla się na suficie i oknach para wodna, wilgotność powietrza niemal sięga 100% - nie są to dobre warunki ani dla zdrowia zwierząt, ani dla utrzymania budynku.

Przetrzymywanie koni w stajni bez względu na porę roku jest zjawiskiem nagannym. U koni przetrzymywanych (zwłaszcza zimą) w nazbyt ciepłych, lub źle wietrzonych stajniach pojawiają się często objawy przewlekłego kaszlu. Zamknięcie także wpływa niekorzystnie na psychikę zwierząt. Dlatego nawet zimą koniom należy zapewnić zdrową możliwość przebywania całe dnie na wybiegu. Jednak dużym problemem jest wówczas śliskie podłoże, co oznacza ryzyko urazów ścięgien, mięśni, czy nawet złamań kości. Konie na szczęście same wiedzą, kiedy nie ma co brykać, jednakże wypuszczanie na śnieg konia, który wcześniej przebywał zbyt długo w boksie jest ryzykowne - nadmiar energii może objawić się zbytnią żywiołowością i w efekcie poskutkować kontuzją. Nie będą raczej mieć tego problemu konie codziennie wypuszczane. Warto też zapewnić sobie suchy piasek do posypania okolic wejścia do stajni, co zabezpieczy i ludzi, i konie przed ślizganiem się w tych newralgicznych miejscach, gdzie często udeptywany śnieg szybko przekształca się w lodowisko. Wreszcie: trzeba pamiętać o oczyszczeniu kopyt po powrocie do stajni ze śniegu i błota, by zapobiec grudzie i gniciu strzałek.



Konie prócz możliwości przemiany energii zawartej w paszy na ciepło mają tez możliwość szybkiego wytworzenia sobie zimowego futra, które stanowi świetną izolację przed mrozem - o ile będzie ono suche. Stąd ważne jest, by na wybiegu była wiata lub inna możliwość schronienia się przed marznącym deszczem, czy śniegiem. Jednak nie ma się co zamartwiać, że śnieg pada, tymczasem zwierzaki zamiast we wiacie, uparcie stoją pod gołym niebem, a ich grzbiety zaczyna pokrywać coraz grubsza, biała, puchata kołderka. One lepiej wiedzą od ludzi, kiedy jest na tyle źle, że trzeba przenieść się pod dach. Nie ma tez sensu zakładać koniom zawsze derek zwłaszcza, że źle dobrana derka (cienka i mało odporna na zamoknięcie) może dac efekt wręcz przeciwny: wychłodzenie konia. Derki i specjalistyczne pasze są uzasadnione głównie w przypadku koni starych i chorych, u których procesy trawienia przebiegają mniej efektywnie, przez co proces utrzymanie stałej temperatury ciała w połączeniu z obniżonymi możliwościami wykorzystania paszy mogą prowadzić do spadku masy.

Prócz futra przed zimnem chroni także warstwa tłuszczu, należałoby więc pozwolić zwierzętom na odłożenie jej sobie przed zimą. Jako, że 99% końskiej populacji stanowią konie "normalne", tzn. rekreacyjne i używane co najwyżej do małego sportu, właściciele mogą i nawet powinni swoim wierzchowcom na to pozwolić. Zapewne na taką radę obruszą się właściciele koni sportowych, pozostających w stałym, intensywnym treningu. Jednakże takie konie należy zaliczyć do "zwierząt specjalnej troski" - ciągły trening w pewnym sensie wymusza spalanie tkanki tłuszczowej, a sierść jest nierzadko golona w celu ułatwienia zwierzęciu treningu, a jeźdźcowi i luzakom zabiegów pielęgnacyjnych przed i po jeździe. Takie zwierzęta są nierzadko okresowo badane, a ich dieta w związku z wysiłkiem jest indywidualnie dobierana, gdyż specyfika ich użytkowania powoduje konieczność nieco innego ich traktowania (derki, solaria, ekstra pasze itd.) i jest to temat na osobne opracowanie. Natomiast codzienne postępowanie w zimie ze znakomitą większością zwykłych koni nie różni się w żaden istotny sposób od opieki, jaką każdy powinien im zapewniać w innych porach roku. Wiata, trochę więcej siana i porcja witamin - to podstawa. Potwierdzają to także opinie weterynarzy - np. dr Pawła Golonki (artykuł p. Wojciecha Larkowskiego, "świat Koni" nr 59), zgodnie z którymi pora roku ma niewielki wpływ na żywienie koni.





Zródła:

http://dodsonhorrell.pl/advices/advice/13/wazne-wskazowki-na-zime
http://www.optifeed.pl/index.php?page=porada&id=23
http://larkowski.pl/Wiktor/images/artykuly/larkowski002.pdf
http://www.mojkon.com/2011/10/derki-padokowe-masta.html