).
Płakała całą noc, której ja oczywiscie nie przespałam !!! A było to w 1994 roku.
Teraz to poważna pani - matrona, ale jeszcze jej się przypominają młode czasy: jak to fajnie jest pogonić
za końskim ogonem. Jest bardzo karna i często zabierałam ją ze sobą na wycieczki konne. Umiała chodzić przy
końskiej nodze na polecenie 'noga' !! Jak pierwszy raz zobaczyła konia, to w ogóle jej to nie wzruszyło
aż do momentu, kiedy usiadłam na grzbiecie rumaka. Kora koniecznie chciała wdrapać się tam za mną. Możecie
sobie wyobrazić reakcję konia, któremu pies się opiera o łopatki.... Na szczęscie i Desta, i kora szybko się
do siebie przyzwyczaiły.
Dodane 15.03.2007:
Jak co roku Kora miała przyjechac do nas. Z uwagi na coraz większe problemy zdrowotne (niemożność wchodzenia
po schodach) miała zostać już u nas na stałe na "emeryturce". Niestety nie zdążyła - jej problemy zdrowotne
pogłębiły się szybko do tego stopnia, że trzeba było się z nią pożegnać...
Traf chciał, że następnego dnia ktoś na Stajence znalazł w Internecie taki oto wiersz:
"śpij piesku, śpij...
Już odpocząć trzeba
Może będziesz miał
Swój kawałek nieba
Może będzie tam
Piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma...
śnij, piesku śnij...
W snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość
Na twe wierne serce
Przyjdzie czas spotkać się
Potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
A czas łzy osuszy."